Boże, kiedy uświadomiłam sobie jak dawno nie odwiedzałam swojej kuchni to aż mi się zrobiło przykro, ale naprawdę nie było na to czasu. Rzadko teraz bywam w domu i tak wyszło, ale mam nadzieje, że uda mi się częściej zaglądać : ) Idzie lato i coraz więcej kolorowych owoców w sklepach i na straganach. Postanowiłam użyć tego chyba najbardziej powszechnego i dostępnego przez cały rok, w wielu odmianach i kolorach, cudownie pachnącego - jabłka.
składniki.
ciasto.
mąka 2 szkl.
żółtka 4
masło 1 kostka
wiórki kokosowe 6 dkg.
proszek do pieczenia 0.5 łyżeczki
sól szczypta
wierzch.
jabłka 1.5 kg
białka 4
cukier 25 dkg
twaróg 15 dkg
wiórki kokosowe 15 dkg
rodzynki 5 łyżek
słodka śmietanka 1/3 szkl.
masło 5 dkg.
żółtka 2
cukier waniliowy
sok z cytryny
dodatkowo : tortownica, bułka tarta oraz margaryna do natłuszczenia tortownicy.
Naprawdę, jak brałam się do roboty przygotowując produkty, byłam najszczęśliwasz na świecie, że znowu mogę coś upichcić. Więc do roboty : )
Z podanych składników zagniatamy ciasto (które dla mnie już na tym etapie pachniało przecudnie) i wkładamy do lodówki, żeby się schłodziło.
Dno oraz boki tortownicy natłuszczamy, posypujemy bułką tartą i wylepiamy ciastem.
Nakluwamy widelcem, aby powietrze dostawało się do wewnątrz ciasta.
Wstawiamy do nagrzanego do temperatury 180 stopni piekarnika i podpiekamy przez 15 minut.
( Na tym etapie cały dom pachniał cudownie, a to przecież dopiero sam spód ciasta ! )
Podczas gdy ciasto nam stygnie, bierzemy się za "wypełnienie" ciasta.
Masło ucieramy z cukrem, żółtkami i twarogiem (jeżeli ktoś chce mieć jabłecznik "mokry" i sprężysty to polecam taki zwyczjany marketowy - jest idelany), dodajemy wiórki i mieszamy.
Obrane jabłka zcieramy na terce o dużych oczkach, skrapiamy sokiem z całej cytryny. Następnie mieszamy z przygotowaną masą i rodzynkami.
Dodajemy śmietanę ubitą z cukrem waniliowym (nie spodziewajmy się tu piany) oraz pianę ubitą z białek.
Wszystko razem delikatnie mieszamy i rozsmarowujemy masę na naszym podpieczonym i wystudzonym spodzie.
Wstawiamy do piekarnika i pieczemy około 1 godziny w temperaturze 180 stopni.
Smacznego ! : )
Ciasto wyszło mokre i delikatne w smaku. Jak się okazuje, połączenie jabłek i wiórków kokosowych jest bardzo smaczne. Ciasto nie jest ciężkie i strasznie sycące, co przy obecnych, w miarę wysokich temperaturach byłoby nie wskazane.
Ładnie wygląda i świetnie się uzupełnia, chrupiący spód i "otoczka" oraz miękkie i mokre wypełnienie.
Teraz już nic tylko zajadać, a że ciasto z owocami to nie jest taka znowu pusta bomba kaloryczna.
Serdecznie zapraszam do komentowania i wyrażania swoich opinii. : ))
Teraz już nic tylko zajadać, a że ciasto z owocami to nie jest taka znowu pusta bomba kaloryczna.
Serdecznie zapraszam do komentowania i wyrażania swoich opinii. : ))
Pozdrawiam fanów !