Tadam ! Nareszcie ! Chrzest bojowy akademickiej kuchni. Całe szczęście wszystko poszło po mojej myśli.
Nie wiem jak wam ale mi galaretki owocowe kojarzą się z dzieciństwem i z latem więc sama strasznie nie mogłam się doczekać żeby zrobić i spróbować galaretkowego wypieku. Myślę że nie ma na co czekać i do dzieła !
biszkopt.
jajka 4 szt.
cukier 3/4 szkl.
mąka pszenna 3/4 szkl.
proszek do pieczenia 1/2 łyżeczki
aromat arakowy 3-4 krople
masa.
mleko skondensowane niesłodzone 1/2 puszki
cukier 1/2 szkl.
żelatyna 12.5 g (na 1/4 szkl. wody)
galaretka wiśniowa/pomarańczowa 1 szt (na 1 szkl. wody)
galaretka agrestowa/cytrynowa 1 szt. (na 1 szkl. wody)
galaretka cytrynowa/wiśniowa 2 szt. (na 3.5 szkl. wody)
dodatkowo : blacha, papier do pieczenia, mikser, sitko.
Produkty wyjmujemy z lodówki przynajmniej na 3 godz. przed pieczeniem, bo wszystkie powinny mieć temperaturę pokojową. ; > Natomiast produkty sypkie przesiewamy przez sitko w momencie kiedy chcemy ich użyć, ciasto będzie pulchniejsze i ładniejsze !
Zanim przystąpimy do roboty muszę się jeszcze poskarżyć, że ja nie wiem co jest z tymi toruńskimi sklepami, ale tyle co za aromatem arakowym to się chyba jeszcze za żadnym składnikiem do ciast nigdy nie nalatałam. A u siebie w domu z tym problemu nie miałam, a tu dostałam go dopiero chyba w odwiedzonym przeze mnie 15 sklepie i to na dodatek jakiejś osiedlowej budce. Jak już chciałam kupić na zapas to się okazało że ostatni. Ale mam i nie zawaham się go użyć
A ! No i dla tych co mają tak ogromną wiedzę kulinarną jak i ja i którzy też kupią mleko w kartoniku, to informacja że pół puszki mleka skondensowanego niesłodzonego to około 200 ml. : >
Zacznijmy od tego że najlepiej dzień wcześniej zrobić galaretki (te, których potrzebujemy po 1 sztuce), ponieważ muszą one być stężone i pokrojone w kosteczkę. Rozrabiamy je w 1 szklance wody każdą. Ja zrobiłam to właśnie dzień wcześniej i tężały sobie spokojnie w lodówce przelane do plastikowych pojemniczków, żeby je było łatwo później wyjąć.
Przed samym rozpoczęciem robienia ciasta przygotujcie też sobie galaretkę, którą rozpuszczamy w 3.5 szklankach wody, gdyż na koniec będziemy ją wylewać na ciasto i powinna być już wtedy lekko stężona.
A teraz już - konkrety. Na początek biszkopt.
Biszkopt ma to do siebie, że raz wychodzi raz nie. U mnie to bywa różnie, nie mam jeszcze jakiegoś określonego patentu na "pewnego biszkopta", który się nie skurczy i nie opadnie po pieczeniu a z kilku korzystałam. Tym razem wypróbowałam metodę, aby tylko spód blachy wyłożyć papierem a boki zostawić w spokoju, żeby biszkopt się dobrze ich trzymał.
No i faktycznie, może i się skurczył po upieczeniu, ale minimalnie, więc będę z tej metody korzystać.
Białka ubijamy. Nie wiem czy o tym wspominałam, ale żeby mieć pewność że piana ubije się na sztywno, dodajcie do nich szczyptę soli i efekt gwarantowany.
Całość wylewamy na blachę wyłożoną papierem do pieczenia i wstawiamy do piekarnika nagrzanego do temperatury 170 stopni na mniej więcej 30 minut.
Pamiętajmy o tym, żeby nie wyciągać biszkoptu z piekarnika jak tylko się upiecze, bo ze względu na dużą zmianę temperatury nam opadnie lub się skurczy. Najpierw zostawmy go na 5 min w zamkniętym piekarniku, potem przez 10 w lekko uchylonym.
Przyszedł i czas na masę : )
Mleko skondensowane niesłodzone ubijamy z cukrem. Zaznaczam tu, że nie wychodzi sztywna piana jak z białek tylko poprostu mleko robi się bardziej puszyste.
Do tego dodajemy pokrojone w kosteczkę galaretki zrobione z 1 szklanki wody (czyli te, które powinniśmy przygotować sobie dzień wcześniej) oraz tężejącą żelatynę (12.5 g. - 4 łyżeczki), którą rozpuszczamy w 1/4 szklanki wrzątku.
Tak przygotowaną masę wylewamy na ostudzony biszkopt.
Tak przygotowaną masę wylewamy na ostudzony biszkopt.
Masę zalewamy tężejącą galaretką rozpuszczoną w 3.5 szklankach wody, którą przygotowaliśmy na samym początku. Robimy to jednak dopiero wtedy, kiedy masa "mlekowa" na biszkopcie nam stęzeje. Ja o tym osobiście nie wiedziałam i troche mi się miejscami masy wymieszały.
Ciasto odstawiamy do lodówki, aby galaretki do końca stężały a całość się schłodziła.
Gotowe. Smacznego ! : >
Jak już wspomniałam tym razem pichciłam sobie akademicko (piekarniki tu są okropne!), więc rodzina nie będzie mi pomagać w zjadaniu całej blachy placka. Cieszą się jednak niektórzy znajomi, którzy w kółko tylko słyszą i czytają że piekę a nie mieli okazji spróbować. Myślę, że parę akademickich brzuchów wykarmię galaretkową pychą i mam nadzieję że wszystkim będzie smakowało.

Tak sobie myślę, że akurat to ciasto idelanie nadawałoby się na przyjęcie dla dziecka i jego gości. Na pewno mieliby uśmiechy od ucha do ucha a blacha byłaby po chwili pusta. Kolorowe, galaretkowe,słodkie - czego chcieć więcej. Smaki galaretek idealnie się łączą i przenikają.
Toruńskich czytelników zapraszam na kawę i ciasto w moje skromne progi : >
Oczywiście zachęcam do odwiedzenia swojej kuchni i spróbowania swoich sił bo naprawdę warto ! Z chęcią też poczytam wasze komentarze i opinie, więc zapraszam do wyrażania swojego zdania.
Powiem wam w sekrecie, że ta cała kuchenna przygoda, mimo tego że raz wychodzi lepiej raz gorzej sprawia mi coraz większą frajdę ! : D Jak to mówią, od zera do bohatera i trening czyni mistrza.
Do usłyszenia już niedługo !
Jak już wspomniałam tym razem pichciłam sobie akademicko (piekarniki tu są okropne!), więc rodzina nie będzie mi pomagać w zjadaniu całej blachy placka. Cieszą się jednak niektórzy znajomi, którzy w kółko tylko słyszą i czytają że piekę a nie mieli okazji spróbować. Myślę, że parę akademickich brzuchów wykarmię galaretkową pychą i mam nadzieję że wszystkim będzie smakowało.

Toruńskich czytelników zapraszam na kawę i ciasto w moje skromne progi : >
Oczywiście zachęcam do odwiedzenia swojej kuchni i spróbowania swoich sił bo naprawdę warto ! Z chęcią też poczytam wasze komentarze i opinie, więc zapraszam do wyrażania swojego zdania.
Powiem wam w sekrecie, że ta cała kuchenna przygoda, mimo tego że raz wychodzi lepiej raz gorzej sprawia mi coraz większą frajdę ! : D Jak to mówią, od zera do bohatera i trening czyni mistrza.
Do usłyszenia już niedługo !
Pyyyszności!
OdpowiedzUsuńŚwietny blog ;)
obserwujemy?
iralamodaa.blogspot.com
A dziękuję dziękuję : ))
OdpowiedzUsuńOK ! : >
Sonia , świetny blog i fajne przepisy , a talent do kuchni to Ty juz wiesz po kim odziedziczyłaś ;) A.
OdpowiedzUsuńdziękuję dziękuję : DD
OdpowiedzUsuńa dziedziczyć faktycznie jest po kim : >
Spód niestety nie jest zbyt apetyczny. Ale galaretki pycha.
OdpowiedzUsuńA spód akurat jest bardzo smaczny ! Masa "mlekowa" go fajnie rozmiękczyła i nadała fajnego smaku : >
OdpowiedzUsuńoj to zdecydowanie mój smak dzieciństwa. Zjadlabym z chęcią <3
OdpowiedzUsuńwww.sandicious.blogspot.com
Mój tak samo ! I bardzo dawno nie miałam okazji zajadać się galaretkami, może dlatego już prawie cała blacha poszła : d
OdpowiedzUsuńArcydzieło. Robiłam taką galaretkę ale bez biszkoptu. Z nim musi byc jeszcze smaczniejsze :)
OdpowiedzUsuńNie robiłam nigdy bez ale też na pewno jest pycha ! : >
OdpowiedzUsuńFajny blog i pomysł :) Skorzystam z niego w najbliższy weekend. Mam parę rad dla Ciebie, jeśli będziesz chciała to skorzystasz ;P Świetny przepis na biszkopt znajdziesz na "mojewypieki"(biszkopt rzucany bez proszku do pieczenia, super wyrasta i nie opada! ^^) Domownicy tylko mogą się na Ciebie dziwnie patrzeć gdy będziesz rzucała blachą. Wszelkie żelatynowe masy wylewaj zawsze gdy zaczną tężeć, biszkopt lepiej zwilżyć np. wodą z olejkiem(nie za dużo żeby biszkopt nie był zbyt wilgotny, bo wtedy lubi pzyjmować taki metaliczny posmak od blachy). Czekam na kolejne Twoje przepisy :D
OdpowiedzUsuńJejku , dziękuje bardzo ! I za opinię i za rady ! Na pewno będę z nich korzystać. Właśnie słyszałam o rzucaniu blachą z biszkoptem, ale jeszcze nie próbowałam ; p A żelatyna była tu moim największym utrapieniem, bo nie mogłam jej rozpuścić ; pp
OdpowiedzUsuńDziękuję dziękuję i zapraszam do częstszych odwiedzin ; D
wyglada smakowicie mniam mniam:)
OdpowiedzUsuńco powiesz na wzajemna obserwacje?
a jak smakował : >>
OdpowiedzUsuńwchodzę w to ! : D
To ciacho kojarzy mi się z moim tatą :) sam je robi i jest przepyszne...
OdpowiedzUsuńA widzisz, wiec wiesz jak pysznie smakuje : > Tata pieczący ciasta , no no ! pozazdrościć ! Mój tez lubi czasami pokucharzyć, ale to raczej "konkrety" + jakieś ogórki czy sałatki an zimę w słoiki.
Usuńpięknie się prezentuje:) musiało smakować rewelacyjnie:)
OdpowiedzUsuńDziękuję. ; )) Tak własnie było ; >
Usuńpyszności, pyszności, pyszności!! zjadłabym <3 smakowicie wygląda;-)
OdpowiedzUsuńwww.sandicious.blogspot.com
Zapraszam serdecznie na degustację ! : >>
Usuń