sobota, 15 sierpnia 2015

60. pierniko-murzynek

To, że temperatura sięga 40 stopni nie znaczy jeszcze, że nie mam ochoty na ciepłe i pyszne ciasto prosto z piekarnika. Nie oznacza to także, że jedynym deserem, który zjem z ochotą są lody. 
Nie wyobrażam sobie nie lubić czekolady. Sama raczej nie kupuję, bo wiem, że wmawianie sobie, że zjem 2 kostki i odłożę zwyczajnie nie ma sensu - pochłonę całą nie wiedząc nawet kiedy. Za piernikami przepadam, mieszkając w Toruniu chyba inaczej nie można.
Udało mi się namówić rodziców na wizytę w Toruniu. Muszę się pochwalić nowym wystrojem moich turkusowych 4 ścian. Stwierdziłam, że miło będzie kiedy sama przygotuję coś 'do kawy', bo wiem, że tradycyjnie partyjka w karty przy kawie musi zostać rozegrana. Postanowiłam więc sprawić przyjemność i sobie i rodzince i upiec ciasto.
Przygotowanie - 10 minut, oczekiwanie na upieczenie - godzina, wkład pracy - totalne minimum, smak - poezja ! Ciasto dla leniwców start.

składniki

2 szklanki kefiru
1/2 szklanki oleju
3 szklanki mąki
2 łyżki kakao
3 łyżki dowolnego dżemu
2 łyżeczki sody
1 szklanka cukru
przyprawa do piernika
bakalie (u mnie mieszanka bakaliowa + skórka pomarańczowa)

Przygotowanie ciasta jest banalne i mega szybkie.

Wymienione składniki mieszamy, tak by powstała jednolita masa. Ciasto wylewamy na wyłożoną papierem do pieczenia blachę i pieczmy około godziny 190 - 200 stopniach. Przed upieczeniem, wierzch ciasta posypujemy połówkami migdałów.



KONIEC.

Piernikiem pachniało mi w mieszniu jakies 10 minu po wstwieniu ciasta do piekarnika - pachniało przecudownie ! Co chwilę zerkałam, żeby spojrzeć jak ciasto rośnie a migdały się podpiekają. Po równo rodzinie piekarnik wyłączyłam i otworzyłam, żeby ciasto przez około 10 minut "doszło do siebie".


Jeszcze ciepłe nałożyłam na talerzyki. Ciasto jest prze - py - szne !! Piernik jest mokry, wrzucone z bakaliami orzechy nadaja chrupkości, czuć pięknie cynamon i przyprawy korzenne dodatkowo połączone z kakao. Niebo w gębie. Co nie znienia faktu, że odkryciem dnia dzisiejszego są podpieczone na wierzchu placka migdały. Najchętniej wyjadałbym wszystkie od razu. W życiu nie spodziewałabym się, że tak zmienią swój smak i stanie się on tak chraktersystyczy i idelanie uzupełniający całość. Migdały są tu przysłowiową wisienką na torcie.



Pół blachy już nie ma. Zjadałam ja, rodzice i nawet kierowniczka  z pracy się załapała. Jeśli już daję ciasto komuś spoza najbliższej rodziny i znajomych - wiedz że coś się dzieje.

Tymczasem między kawałkiem a kawałkiem, zapraszam do polubienia fanpage'a bloga na Facebooku - odnośnik znajduje się na górze strony po prawej stronie. Zachęcam do wypróbowywania przepisów i podzielenia się spostrzeżeniami w komentarzach.

Do usłyszenia ! :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz